Ile państwa w gospodarce? Czy rację mają ci, którzy twierdzą, że interwencję państwową w gospodarkę należy wyeliminować do zera? Pogląd ten jest obecnie niezwykle modny, zdobył wielu zwolenników, szczególnie młodych ludzi oraz teoretyków ekonomicznych. Tylko, czy jest akceptowalny przez osoby, którym w interesach się nie powiodło? Ich firmy zbankrutowały, majątek został sprzedany, a zaciągnięte kredyty i pożyczki będą spłacali do końca życia albo, co powiedzą pracownicy tych firm, którzy pomimo prawomocnych wyroków sądowych nigdy nie odzyskają należnych im pensji. A może rację mają ci, którzy twierdzą, iż należy w rękach państwa zachować jak najwięcej przedsiębiorstw i wpływów, a w prywatyzacji widzą główną przyczynę biedy i ubóstwa? Tylko jak pogodzić ten pogląd z ideą powszechnego uwłaszczenia, kreatywnością obywateli oraz majątkami, których ,,dorobili się prywaciarze"?
Dla jednych słowa „kapitalizm" i ,,liberalizm” to synonimy zła, a dla drugich recepty na Wszystkie bolączki ekonomiczne współczesnego świata. Dla innych zaś słowa „socjalizm i socjalny W różnych odmianach” oraz ,,interwencjonizm państwowy” to remedium na sprawiedliwy podział dóbr, a dla drugich to słowa wieszczące kataklizm i zamach na ich zdolności i wolności. Jedni, jako obelgę rzucają,,ty liberale”, czy,,kapitalisto", a drudzy ,,ty komunisto", czy „socjalisto”. Bardzo trudno W jednym artykule zawrzeć swoje poglądy gospodarcze oraz środowiska, z którego się wywodzę, ale gdyby ktoś mnie poprosił, abym określił jednym zdaniem, jakie mam kredo ekonomiczne to odpowiedziałbym:„Jestem za wolnością, jestem za wolnym rynkiem, za gospodarką wolnorynkową, ale z elementami uwzględniającymi strategiczne interesy narodowe (np. W zakresie bezpieczeństwa energetycznego państwa)". Aby nie poprzestać tylko na tym jednym zdaniu postaram się zarysować kilka poglądów obrazujących moje podejście W sferze gospodarczej oraz roli państwa W gospodarce.
Prywatna własność jest lepsza
Częstym poglądem W polskim społeczeństwie jest niechęć do „komercjalizacji” a następnie „prywatyzacji” przedsiębiorstw publicznych. Uważam jednak, iż zdecydowana większość polskiego społeczeństwa tak naprawdę popiera prywatyzację, ponieważ prywatna własność jest po prostu lepsza. Tylko niestety „prywatyzacja” została W Polsce obrzydzona i kojarzy się ze „złodziejską prywatyzcją”, W ramach, której nomenklatura PRL-owska oraz różnej maści hochsztaplerzy i oszuści rozkradli za bezcen polski majątek narodowy. Jeśli chodzi o wyższość „prywatnego” nad „państwowym” to podam przykład pierwszy z brzegu. Wszyscy zdają sobie sprawę, jakie problemy mają polskie stocznie. Co chwila W środkach masowego przekazu słyszymy, że stocznie upadają, a stoczniowcy wychodzą na ulice protestować w obronie swoich miejsc pracy. Generalny obraz polskiego przemysłu stoczniowego W oczach przeciętego obywatela to zgroza: nierentowne kontrakty, brak zamówień od poważnych partnerów, ciągłe strajki, a teraz jeszcze Komisja Europejska nakazuje zamknąć połowę pochylni produkcyjnych, ponieważ stocznie korzystały z kilkumiliardowej niedozwolonej pomocy ze strony państwa. A przecież od kilku lat jest hossa W całej branży morskiej, a do stoczni wręcz dobijają się armatorzy. Prawda jest jednak trochę inna. Generalnie stocznie możemy podzielić na produkcyjne i remontowe. Jeśli chodzi o stocznie remontowe, zarówno państwowe, jak i prywatne, to prosperują one świetnie, mają rentowne kontrakty i kilkuletni pakiet zamówień. Natomiast problem jest ze stoczniami produkcyjnymi, ale tylko państwowymi (Stocznia Szczecińska S.A., Stocznia Gdynia S.A. oraz Stocznia Gdańska S.A. - Wszystkie trzy muszą zostać Według zaleceń Komisji Europejskiej sprywatyzowane, inaczej zostaną zmuszone do zwrotu Skarbowi Państwa uzyskanej pomocy publicznej, co doprowadzi ich do bankructwa).Tymczasem jest w Polsce jeszcze jednak, bardzo duża stocznia produkcyjna, a ściślej mówiąc remontowo-produkcyjna: Gdańska Stocznia Remontowa S.A. (choć w nazwie ma remontowa, to przez wiele lat produkowała również statki. Wchodzi w skład,,Grupy Remontowej S.A." skupiające] kilkadziesiąt podmiotów, obecnie dokładnie 29 przedsiębiorstw z gospodarki morskiej, a w ramach grupy zatrudnionych jest kilkanaście tysięcy ludzi).Ta stocznia, jako jedyna z produkcyjnych jest prywatna, a prywatyzację przeprowadzono w roku 2001. Była to prywatyzacja menadżersko-pracownicza, a na czele stoczni stoi świetny menadżer Piotr Soyka. Gdańska Stocznia Remontowa jest symbolem sukcesu polskiego wolnego rynku. Jest przykładem, że można zarządzać stoczniami polskimi fachowo, profesjonalnie i w sposób odpowiedzialny, bez mieszania do stoczni polityki i bez ciągłego sięgania po pomoc do kieszeni podatników. 23 czerwca 2007 r. stocznia uroczyście obchodziła swoje 55-lecie. Zespół menadżerów kierujący Remontową S.A. postawił na dywersyfikację produkcji: 1/3 to remonty, 1/3 to przebudowy, a 1/3 to produkcja statków. Ta stocznia, jako jedyna z produkcyjnych nie ma problemów ekonomicznych, co roku zatrudnia kilkaset nowych pracowników, nie ma strajków, nie ma fluktuacji pracowników (to jeden z ważnych problemów W pozostałych stoczniach, gdzie wykwalifikowani pracownicy uciekają do lepiej płatnych stoczni skandynawskich i niemieckich). W Grupie Remontowa S.A. produkowane są wysoko specjalistyczne oraz niszowe statki, a W tym roku (wodowanie nastąpiło 7 maja) zbudowano już m. in. unikatowy w skali światowej statek „Coral Methane” to pierwszy budowany w stoczni europejskiej zbiornikowiec do transportu trzech rodzajów ładunków: LNG (skroplonego gazu ziemnego), LPG (płynnych gazów ropopochodnych) oraz etylenu. Dzięki napędowi spalinowo-elektrycznemu i wykorzystaniu LNG jako paliwa, będzie to jeden z najnowocześniejszych i najbardziej ekologicznych statków towarowych pływających po światowych wodach. Ich produkty otrzymują prestiżowe nagrody na całym świecie. Czy ktoś wie, iż w latach 2006-07 zbudowali statki nawet dla królowej Elżbiety II i księcia Karola, którzy osobiście przybyli do siedziby stoczni w Gdańsku na wodowanie i chrzest jednostek, a prezes Gdańskiej Stoczni Remontowej S.A. był gościem brytyjskiego dworu królewskiego. Dlatego zadaję sobie pytanie: po co państwu przemysł stoczniowy (takie pytanie można postawić również w stosunku do wielu innych branż gospodarczych)? Myślę, iż podany przykład wskazuje, że należy, czym prędzej poszukać prywatnego inwestora dla pozostałych stoczni produkcyjnych, ponieważ w obecnej sytuacji jest to jedyny ratunek i nadzieja rozwoju, a dla pracowników nadzieja stałego zatrudnienia.
Czy wszystko sprywatyzować?
Są jednak pewne elementy gospodarki narodowej, które państwo z przyczyn strategicznych powinno pozostawić we własnych rękach, tzn. mieć decydujący wpływ na ich działalność (np. poprzez zachowanie większościowego pakietu akcji lub udziałów, ew. tzw. złotej akcji - tu Komisja Europejska naciska Polskę, aby wyeliminować ten instrument lub go znacznie ograniczyć). Uważam, iż takie strategiczne branże to te, które decydują o bezpieczeństwie państwa i obywateli, zarówno w stosunkach wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Państwo powinno zachować wpływ w całym sektorze związanym z bezpieczeństwem energetycznym, a w szczególności w przedsiębiorstwach, które zajmują się przesyłem i gromadzeniem energii. Tam gdzie to możliwe powinniśmy wprowadzać elementy wolnego rynku, wzmacniać konkurencyjność i odchodzić od monopolu. Należy jednak podchodzić do gospodarki zdroworozsądkowo. Weźmy np. Pocztę Polską. Wszyscy korzystamy z jej usług, które delikatnie mówiąc czasami nie spełniają określonych standardów. W ubiegłym roku wysyłałem do rodziny kartki świąteczne na Boże Narodzenie i do dziś nie mogę wyjść z podziwu dla pocztowców jak to zrobili, że kartki pocztowe, które nadałem jednego dnia, doręczono do różnych członków mojej rodziny w odstępie od kilku dni do nawet 3 tygodni. Nie mniej jednak, gdyby państwo sprywatyzowało Pocztę Polską i nie miało na jej funkcjonowanie wpływu to mogłoby dojść np. do paraliżu polskiego sądownictwa, ponieważ tylko wysłanie listu (poleconego lub za zwrotnym potwierdzeniem odbioru) za pośrednictwem Poczty Polskiej daje pewność, że wszystkie terminy procesowe zostaną dochowane. Gdyby w tym elemencie dopuścić konkurencję byłaby totalna anarchia. Kto zaryzykowałby, mając np. ostatni dzień na złożenie apelacji w sprawie za 2 mln. zł., aby korzystać z prywatnego kuriera? Przykład z energetyki. Na początku kwietnia 2008 r. doszło do gigantycznej awarii energetycznej na Pomorzu Zachodnim. Nie działały żadne urzędy, sklepy były pozamykane, nie można było kupić mięsa i wędliny, ani żadnych mrożonek, nie było pieczywa, ponieważ już w nocy nie było prądu i piekarnie nie działały, szpitale funkcjonowały na awaryjnych agregatach prądotwórczych, nie pracowały zakłady, a straty tylko w jednej z największych zachodniopomorskich firm - Z.CH. Police S.A. oszacowano na prawie 10 mln. zł. Nie działały telefony stacjonarne, ani komórkowe. W Szczecinie nie było prądu przez 24 godziny, a w niektórych miejscowościach Pomorza Zachodniego nawet przez ponad tydzień. Gdyby sektor energetyczny sprywatyzować (produkcję, magazynowanie i przesył), czy bezpieczeństwo państwa byłoby zachowane? Moim zdaniem nie i dlatego m.in. pod koniec 2005 r., jako poseł rozpocząłem akcję, aby zablokować sprzedaż za niewielkie pieniądze Zespołu Elektrowni Dolna Odra S.A. hiszpańskiej Endesie, co zakończyło się sukcesem (ZEDO wprowadzono do Polskiej Grupy Energetycznej) oraz zmianą rządowej strategii odnośnie elektroenergetyki (konsolidacja zamiast prywatyzacji). Uważam, że państwo powinno mieć decydujący wpływ na około 60-70 strategicznych przedsiębiorstw. Powinniśmy odejść również od doktrynerstwa. Jeśli jakaś firma publiczna dobrze sobie radzi na rynkach światowych, ale jej struktura prawa i organizacyjna nie ma formy zalecanej przez obecnie panujące trendy ekonomiczne to czy warto psuć, co jest dobre i eksperymentować dla samego eksperymentu? Moim zdaniem nie. Takim przykładem jest Polska Żegluga Morska, która ma status przedsiębiorstwa państwowego. Oczywiście, gdyby się okazało, iż rząd, menadżerowie oraz pracownicy porozumieją się w kwestii komercjalizacji i prywatyzacji, aby firmę dokapitalizować i dać jej do ręki nowe instrumenty prawne i ekonomiczne, które wzmocnią jej konkurencyjność to warto podając i taką decyzję. Jeśli mamy prywatyzować spółki skarbu państwa lub sprzedawać udziały w tzw. resztówkach to uważam, że najlepszym sposobem jest giełda, najlepiej warszawska, ale jeśli udałoby się wprowadzić polską firmę na giełdę zagraniczną iw ten sposób ściągnąć więcej pieniędzy z rynku to również jest to warte rozważenia.
Polityka podatkowa
Zastanawiając się nad polityką gospodarczą państwa należy zauważyć, iż dwoma najważniejszymi instrumentami, jakimi państwo dysponuje, aby wpływać na gospodarkę to polityka monetarna (po wprowadzeniu Euro do Polski nasz rząd straci ten instrument) oraz polityka fiskalna. Jeśli chodzi o politykę podatkową to myślę, iż najważniejszą obecnie sprawą jest doprowadzenie do stabilności podatkowej. Każdy z przedsiębiorców chciałby wiedzieć, jakie podatki i opłaty będzie zobowiązany płacić za trzy lub pięć lat. Obecnie każdy żyje w strachu i niepewności, co rząd i posłowie zmajstrują na następny rok podatkowy. Obecnie dużo się mówi o zmianie konstytucji. Jeśli miałbym możliwość wpływania na jej kształt to „stabilność podatkową” podniósłbym do rangi konstytucyjnej i wprowadził okres trzech lat vacatio legis dla zmian podatkowych. W sytuacjach wyjątkowych dopuściłbym możliwość zmian corocznych (tak jak jest obecnie), ale z większością kwalifikowaną np. 2/3 głosów w obecności, co najmniej polowy posłów. Wystarczy jedna drobna zmiana np. w ustawie o VAT i wywraca się cały nasz business plan do góry nogami. Popieram również wprowadzenie tzw. wiążących interpretacji podatkowych, które zwiększają pewność obrotu gospodarczego. Szkoda, iż tak bardzo wolno posuwają się prace nad nową ustawą o swobodzie działalności gospodarczej, która zawiera wiele cennych, wręcz koniecznych rozwiązań np. możliwość zawieszania działalności gospodarczej oraz słynne „jedno okienko” dla rozpoczynających działalność. Dziś potrzeba zwiedzić kilka instytucji, aby otworzyć działalność, a mianowicie wskazując po kolei: urząd miasta lub gminy, urząd statystyczny, ZUS, bank (nie zawsze) i urząd skarbowy (nie zapomnij, iż podatek dochodowy rozliczasz wg. miejsca zamieszkania, a podatek VAT wg. miejsca prowadzenia działalności). Jeśli chodzi 0 wysokość podatków to należy wskazać, że obecnie podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) wynosi 19% (duży plus dla rządu, który doprowadził w 2005 r. do obniżki CIT-u z 40 do 19%), osoby fizyczne prowadzące jednoosobowe firmy mają wybór rozliczać się od osiągniętego dochodu na ogólnych zasadach lub wybrać 19%liniowy podatek (prawo wyboru każdorocznie do 20 stycznia), a podstawową stawką VAT jest obecnie 22%. Na oko widać, iż przedsiębiorca od każdej sprzedaży 1000 zł. udokumentowanej fakturą VAT ma zapłacić 41% podatków, czyli 410 zł. Czy zatem należy dalej obniżać podatek dochodowy dla firm oraz podatek od towarów i usług? Moim zdaniem tak, ale oczywiście mając na uwadze obecną sytuację gospodarczą państwa, ponieważ są tzw. sztywne wydatki budżetowe, które muszą być sfinansowane. Wydaję się, iż równy 15% podatek dochodowy i VAT-owski jest obecnie możliwy do osiągnięcia. Dodajmy do tego, że jeśli firma chce zatrudnić pracownika, to na każde 1000 zł., które otrzymuje pracownik, drugie 1000 zł. pracodawca musi odprowadzić do ZUS-u. Widać, że i koszty pracy są nadal zbyt rozbudowane, choć nie można zapominać, iż rząd, w którym uczestniczyłem doprowadził dwukrotnie do obniżenia składki na ubezpieczania społeczne (01.07.2007 r. i 01.01.2008 r.) w ramach likwidacji tzw. klina podatkowego.
Ile państwa w gospodarce?
Należy odejść od doktrynerstwa, zarówno liberalnego, jak i socjalistycznego. Uważam, iż podstawową zasadą w gospodarce powinien być zdrowy rozsądek, a jeśli miałbym określić model do jakiego powinniśmy dążyć to uważam, iż jest to gospodarka wolnorynkowa. Nie powinniśmy jednak zapominać, iż na całym świecie toczy się walka partykularnych interesów, również w gospodarce. Dlatego na zewnątrz powinniśmy stosować ochronę i wspieranie polskich firm w walce o nowe rynki zbytu. Pomimo silnego złotego rodzimi eksporterzy dobrze sobie radzą na rynkach zagranicznych, co świadczy niewątpliwe o rośnięciu w siłę polskiej gospodarki oraz profesjonalizmie i kreatywności naszych przedsiębiorców. Powinniśmy stawiać na rozwój małych i średnich przedsiębiorstw poprzez odpowiednią politykę fiskalną, a w szczególności stabilność i przejrzystość podatkową oraz obniżki podatków pośrednich i bezpośrednich, jak również dalszą redukcję klina podatkowego, czyli obniżkę kosztów pracy. Należy także wzmocnić sądownictwo gospodarcze, poprzez pełną informatyzację wydziałów gospodarczy i przydzielenie każdemu sędziemu asystenta, który może wykonywać za niego wszystkie konieczne formalne czynności. Nie może być tak, iż przedsiębiorca, który dochodzi w sądzie swoich roszczeń od nieuczciwego kontrahenta, zanim zapadnie prawomocny wyrok, zostanie on już postawiony w stan upadłości lub zlikwidowany, ponieważ nie mógł nasz czas wywiązać się ze swoich zobowiązań, gdyż nie zapłacono mu za wykonaną usługę lub sprzedany towar. Cieszy rozwój polubownego sądownictwa gospodarczego, ale trzeba pamiętać, iż wyrok sądu polubownego podlega badaniu przez sąd powszechny co, w przypadku nieuczciwego kontrahenta, nie skraca czasu dochodzenia roszczeń na drodze sądowej. Należy wspomnieć ta|‹że o niewydolnym systemie edukacji, który kształci jedynie pod względem formalnym, a nie praktycznym. Kto ma być dobrze przygotowany do zakładania firm i konkurowania na wolnym rynku, jeśli nie absolwenci wydziałów ekonomicznym studiów wyższych. Tymczasem sytuację mamy taką, iż większość absolwentów nie potrafi poprawnie wypełnić rocznej deklaracji podatkowej, a myśl o założeniu przedsiębiorstwa powoduje nieprzespane noce i senne koszmary. Nie ma co winić tych absolwentów, ale wykładowców, którzy posiadają jedynie wiedzę teoretyczną, a brak jakiejkolwiek praktyki. Dużym błędem była likwidacja szkolnictwa zawodowego, ponieważ rynek potrzebuje wykwalifikowanych rzemieślników, a nie tylko całej masy magistrów politologii, socjologii, czy zarządzania i marketingu. Państwo powinno mieć również instrumenty stymulujące rozwój i wzrost gospodarczy oraz pozwalający mu reagować w sytuacjach kryzysowych. Może to robić nie tylko bezpośrednio, ale także i pośrednio np. przy wykorzystaniu Rady Polityki Pieniężnej, która ustala wysokość stóp procentowych co ma wpływ na koszt i dostępność kredytów. Niewidzialna ręka rynku sama wszystkiego nie ureguluje. Jeśli chodzi o przedsiębiorstwa publiczne, w szczególności spółki skarbu państwa, to państwo powinno dokonywać ich prywatyzacji poprzez giełdę. Z przykrością trzeba skonstatować, iż członkostwo w zarządach i radach nadzorczych stanowi synekury polityczne i urzędnicze. Nie jest tajemnicą, iż niektórzy urzędnicy ministerialni delegowani są nawet do dwóch rad nadzorczych, co stanowi doskonałe uzupełnienie ich zarobków. ,,Resztówek", czyli spółek prawa handlowego, w których skarb państwa ma po kilka procent udziałów i akcji jest obecnie prawie tysiąc. Skarb Państwa nie ma na nie żadnego wpływu, poza jednym: możliwością delegowania do organów nadzorczych wskazanych osób. Nie można jednak wylać dziecka z kąpielą. Jeśli rynek nie oferuje za daną firmę odpowiedniego kapitału to należy poczekać, aż np. na giełdzie będzie ponownie hossa. Nie sprzedawać majątku narodowego za bezcen. Ponadto bezwzględnie należy zostawić w rękach państwa kilkadziesiąt strategicznych przedsiębiorstw, które są konieczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i obywateli.
W: Myśl.pl, nr 10, s. 10-13.

Rafał Wiechecki
Rafał Wiechecki – Adwokat, prawnik i ekonomista, Poseł na Sejm RP V kadencji, minister gospodarki morskiej w latach 2006-2007, członek Komisji Rewizyjnej Business Club Szczecin.