Nowy numer 39 (1/2018)

Najnowszy film

Facebook

środa, 11 kwiecień 2018 16:48

Myśl Narodowa wobec Rosji

Napisane przez Jan Engelgard
W spojrzeniu na tą kwestię spotykamy się bardzo często z dwoma skrajnymi opiniami. Pierwsza brzmi tak: Dmowski, i co za tym idzie ruch narodowy, był rusofilski, de facto przyjął postawę służalczą i serwilistyczną wobec Moskwy. Taka interpretacja pojawia w publicystyce niepodległościowej z początku XX wieku, ale również w niektórych pracach historycznych, nawet obecnie, kiedy nauka historii jest już bardzo rozwinięta. Natomiast druga skrajna opinia sugeruje, że ruch narodowy traktował Rosję czysto instrumentalnie, nie przywiązując do gry, którą z nią prowadził, wielkiej wagi. Natomiast lider ND Roman Dmowski Rosji nie lubił (a nawet ją nienawidził), a jego orientacja w czasie I wojny światowej była wyłącznie epizodem skończonym w czasie.
 

 

Roman Dmowski słusznie nazywany jest twórcą „orientacji rosyjskiej" w polityce polskiej. Był wychowany w tradycji antyrosyjskiej, powstańczej. Nie znosił rosyjskiej szkoły, do której musiał uczęszczać, nie znosił rosyjskich urzędników i nauczycieli. Jego pierwsze wystąpienia publicystyczne są tego odzwierciedleniem. Dojrzewając jako polityk, Dmowski stopniowo odchodził od tego stylu myślenia, doszedł do wniosku, że XIX-wieczny romantyzm jest drogą donikąd - stało się to na początku nowego wieku. Jednak prawdziwy przełom nastąpił w dobie tzw. rewolucji 1905 roku, kiedy Dmowski uznał, że realnie grozi nam powtórka z tragedii - gdyby socjalistom po raz kolejny udało się wywołać powstanie przeciwko Rosji, wówczas -jak przewidywał Dmowski - zniweczonoby całą pracę,jaką Liga Narodowa włożyła w uświadomienie ludu oraz budowę struktur organizacyjnych. To właśnie strach przed nowym powstańczym szaleństwem - skłonił Dmowskiego do rewizji stosunku do Rosji. Nie wyrzekając się walki o niepodległość i prawa polskie (język w gminach, szkoła polska, samorząd) - uznał, że można, zwłaszcza po reformach z 1905 roku - podjąć legalną pracę w ramach pastwa rosyjskiego. Jeszcze wtedy nie było mowy o geopolityce, wtedy, w 1905 roku, była to ucieczka przed szaleństwem insurekcji lub rewolucji.

 

Geopolityka pojawiła się dopiero w dwa lata później, czyli w roku 1907, kiedy lider ND opublikował książkę „Niemcy, Rosja i kwestia polska". To dopiero był wstrząs, prawdziwy „przewrót kopernikański" w polskiej myśli politycznej - jak napisał swego czasu prof. Tomasz Wituch. Z pozoru Dmowski głosił rzeczy oczywiste, ale stopień zdogmatyzowania polskiego myślenia patriotycznego, jego irracjonalność - były ogromne. No bo co takiego napisał Dmowski? Ano to, że Rosja nie jest wcale naszym głównym i śmiertelnym wrogiem, bo jest słaba, bo nie jest w stanie nas zniewolić do końca, bo nie ma organizacji, ani determinacji, jaką mają Niemcy. Więcej - Rosja po utracie ziem polskich nie przestanie być mocarstwem, bo ziemie polskie nie są dla niej koniecznym warunkiem istnienia. Co innego Niemcy -ich potęga jest zbudowana dzięki zagrabieniu rdzennie polskich ziem nad Odrą, Wartą i Bałtykiem. Ponieważ zaś wojna zbliża się milowymi krokami, a oba państwa są w przeciwstawnych obozach politycznych - to miejsce Polski jest w obozie wrogów Niemiec, czyli w obozie zachodnio-rosyjskim. Patriotom starej daty nie mieściło się to w głowie, traktowali oni bowiem Rosję jako wroga absolutnego, z którym nie można zawierać żadnych kompromisów. Dmowskiego denerwowało już od dawna to, że polscy inteligenci nie byli w stanie myśleć o tych sprawach racjonalnie, tylko ulegali jakiemuś dziwnemu amokowi. Nie potrafili wznieść się ponad emocje i urazy - dla lidera ND był to przejaw moralnego i intelektualnego skarlenia.

 

Jak wiemy w tych latach obóz ND przeżył kilka poważnych rozłamów, właśnie na tle stosunku do Rosji. Odeszli ludzie ze Związku Młodzieży Polskiej „Zet", działacze Narodowego Związku Robotniczego, a w 1911 część działaczy Ligi Narodowej (tzw. secesja) po tym, jak władze Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego wezwały do zaprzestania bezsensownego w tym czasie bojkotu szkoły rosyjskiej. Główną przyczyną tych rozłamów było to, że duża część działaczy ND zwyczajnie nie nadążała za tokiem myślenia liderów, w tym zwłaszcza Dmowskiego. Tkwili jeszcze w starych koleinach, nie byli w stanie pojąć tego, co się stało. Silny w polskiej mentalności irracjonalny romantyzm zderzył się z iście anglosaskim podejściem do polityki - to musiało zakończyć się wstrząsem.

 

Tzw. orientacja rosyjska w polityce polskiej trwała tylko 8 lat, między 1907 a 1915 rokiem. Potem punkt ciężkości przeniósł się na Zachód, a Rosja nie odegrała już roli kluczowej. Potem załamała się w ogóle. W roku 1925 Dmowski pisał, że obóz narodowy nie życzył sobie upadku Rosji ani tego nie przewidywał. Tak pewnie było - w kręgach ND z entuzjazmem przyjęto tzw. rewolucję lutową, która obaliła monarchię, ale już nie rewolucję (czy raczej przewrót) bolszewicką. A przecież już w 1907 roku Dmowski przestrzegał Rosję, pisząc: „Taką właśnie megalomanię widzimy w poglądach szowinistycznych żywiołów rosyjskich na kwestię polską, Tymczasem od stosunku Rosji do kwestii polskiej w znacznej mierze jej własna przyszłość zależy. Jednym z najgłówniejszych zagadnień państwowych jest to, czy Rosja pójdzie w tej kwestii za wskazaniami ciasnego nacjonalizmu wielkoruskiego, interesów biurokracji podszywających się pod interesy narodu i państwa, wreszcie polityki berlińskiej, czy też wejdzie na nową drogę rozwoju sił społecznych, sił zarówno narodu rosyjskiego, jak innych w skład państwa wchodzących, a wraz z nim szerokiej polityki imperialistycznej - z konieczności słowiańskiej. Zależnie od tego Rosja może być potężnym państwem i pierwszorzędnym czynnikiem polityki międzynarodowej, albo też rozkładającym się stopniowo ustrojem niezdolnym do samodzielnej polityki zewnętrznej, zamieniającym się coraz bardziej w sferę interesów niemieckich, wreszcie kto wie, czy nie skazanym na to, żeby z czasem zostać państwem naprawdę wielkoruskim, tj. sprowadzonym do granic wielkoruskiego szczepu”.

 

W świetle ujawnionych nie tak dawno zapisków amerykańskiego dziennikarza Emila Dillona z rozmów z Dmowskim [rękopisy Dillona znalazł prof. Marek Chodakiewicz w Uniwersytecie Stanford, a opublikowało je pismo „Glaukopis" - JE] wynika, że lider ND w latach 1918-1919 wcale tak bardzo Rosji nie żałował. Ba, nie był zdecydowany co do tego, czy lepiej dla Polski będzie jak bolszewicy padną i władzę wezmą biali, czy też lepiej białym nie pomagać. Dillon zanotował we wrześniu 1919 roku: „Dmowski nie wie, czego sobie życzyć w sprawie Rosji. Zwycięstwa Kołczaka i Denikina czy ich porażki? [Efekty] zwycięstwa mogą okazać się dla Polski nie do zniesienia. Oni mogą nie zgodzić się na przyznanie Polsce granic, które w przeciwnym razie by otrzymała. Jednak, jeśli poniosą porażkę, wówczas zapanuje bolszewizm i nawet Polska z jego powodu ucierpi".

 

Te wahania były bardzo charakterystyczne - Dmowski nie myślał w tym momencie w stu procentach jak Józef Piłsudski, ale też wiele od jego toku myślenia nie odbiegał. Opinia o tragedii Rosji pojawiła się dopiero w roku 1925, kiedy Dmowski pisał książkę „Polityka polska i odbudowanie państwa”. To tam zawarł myśl, że bolszewizm w Rosji przeminie w ciągu trzech pokoleń, a naród rosyjski pozostanie. Dla Polski zaś właśnie naród rosyjski powinien być punktem odniesienia, zaś najważniejszym zadaniem polityki polskiej na przyszłość będzie ułożenie stosunków z Rosją. Tezy te rozwinął Dmowski w latach późniejszych pisząc, że Polska nigdy nie powinna zgodzić się na powstanie niepodległej Ukrainy, bo będzie to zawsze zbiegowisko „szumowin, aferzystów i mniejszości narodowych". Uważał, że lepiej mieć za sąsiada państwo silne i stabilne, jakim jest Rosja, niż chory twór, jakim będzie Ukraina, w dodatku podatna na antypolskie intrygi (głównie Niemiec). To ciekawe, że Dmowski tak radykalnie precyzował swoje stanowisko wobec Rosji w czasie, kiedy bolszewizm opanowywał ją w sposób totalny - może już wówczas dostrzegł jednak początek ewolucji ku państwu narodowemu? Konflikt Stalina z Trockim był tego sygnałem. Stalin świadomie odwołał się do tradycji państwa rosyjskiego, podczas gdy Trocki chciał kontynuować rewolucję. Tego nie wiemy. Wiemy za to, że pod koniec życia Dmowski widział na przyszłość wielkie zadanie polityki polskiej - ułożenie się z Rosją. I bynajmniej nic nie mówiło tym, jak to ma wyglądać, to zadanie pozostawił dla przyszłych pokoleń. Na pewno rozumiał to jako porozumienie dwóch suwerennych państw, powstałych na innych fundamentach cywilizacyjnych.

 

O jeszcze jednym trzeba pamiętać, zamykając ten wątek- nawet podczas najbardziej „prorosyjskiego"okresu realizacji polityki polskiej (1907-1914) - lider ND ściśle przestrzegał jednej zasady - niezależności tej polityki i jej polskiego charakteru. Dlatego w 1914 roku, kiedy społeczeństwo Królestwa Polskiego stanęło murem za Rosją przeciwko Niemcom - Dmowski zwalczał przejawy serwilizmu. Mówił- pomagać armii rosyjskiej np. przez sprawny pobór - tak, ale rzucanie kwiatów pod nogi pułków syberyjskich - nie, pamiętajcie, że to jednak nie jest polskie wojsko. Z tych względów Dmowski nie poparł początkowo tworzenia polskiego legionu u boku armii rosyjskiej, bo za tą inicjatywą stała - według niego - Ochrana. Często Dmowskiego nie rozumiano, np. w okresie tzw. polityki neosłowiańskiej wielu sądziło, że lider ND wpadł w sidła neoslawizmu -tymczasem była to tylko taktyka. Jak pisał po latach czeski polityk Edward Benesz, już podczas wojny światowej, Dmowski powiedział mu wspominając tamten okres: „Czy pan myśli, że ja jechałem do Pragi robić słowiańską politykę dla dobra Słowian? Jechałem robić tam politykę polską i patrzeć, co się przy okazji da zrobić dla Polaków. To była moja słowiańska polityka”.

 

Stanowisko Dmowskiego wobec Rosji, jak już pisałem, nie zawsze było rozumiane nawet we własnych szeregach. Na pewno popierali je współtwórcy ruchu narodowego -Jan Ludwik Popławski i Zygmunt Balicki. Obaj jednak szybko zeszli z tego świata: pierwszy w 1908 roku, drugi w 1916. Jednak Dmowski nie był sam na pewno jego sojusznikiem w tej sprawie był Stanisław Grabski, Stanisław Kozicki czy hr. Maurycy Zamoyski. W okresie międzywojennym i po 1945 roku myśl tę kontynuował nurt utożsamiany z Jędrzejem Giertychem. Z kolei działacze młodego pokolenia ulegli w latach 30. mirażowi polityki neoromantycznej - marzyli o „rozbiciu” Rosji i budowie „imperium słowiańskiego" pod egidą Polski. Tak myślano w ONR, ale tak myślał też Adam Doboszyński. Wielu nie potrafiło zmierzyć się z problemem, jakim było państwo sowieckie, jego potęga i dominacja po 1945 roku.

 

Warto jednak zwrócić uwagę, że działacze Stronnictwa Narodowego, którzy w 1945 roku podjęli próbę legalizacji, odwołali się do „prorosyjskiej” polityki Narodowej Demokracji. Uczyniło to też środowisko poznańskie skupione w czasie wojny w organizacji „Ojczyzna" (np. prof. Zygmunt Wojciechowski, Jacek Nikisch). Ale nawet w programie podziemnego SN z przełomu 1944/1945, czytamy: „Polska dopomoże Rosji do uwolnienia się z tyranii bolszewickiej, do wyjścia z chaosu i do uporządkowania kraju. Nie dopuści do oderwania od Rosji i stworzenia niepodległej Ukrainy zadnieprzańskiej z Charkowem. Sprawa ukraińska zostanie załatwiona przez obydwa państwa. Z odrodzoną Rosją Polska nawiąże ścisłą przyjaźń i współpracę, nie dopuszczając wszelkimi środkami do umocnienia się w Rosji wpływów niemieckich. Podstawą trwałego sojuszu będzie:

1) wspólna polityka w sprawie ukraińskiej,

2) wspólna polityka przeciw Niemcom,

3) współpraca na polu kulturalnym i gospodarczo-społecznym, zwalczanie wpływów komunistycznych, krzewienie kultury zachodniej, odrodzenie Rosji na zasadach katolickich i zachodnio-europejskiej cywilizacji, zniszczenie pozostałości bizantynizmu, bolszewizmu i wpływów mongolskich. Rosja zwróci Polsce zabrane ziemie i ludności wypłaci odszkodowania wojenne".

W realiach końca wojny, kiedy armie Stalina gromiły Niemców - brzmi to, co najmniej życzeniowo, ale zawarta tu jest idea współpracy polsko-rosyjskiej.

 

Pomimo tego, że „problem rosyjski" nigdy nie został programowo usankcjonowany, można sformułować kilka zasadniczych wniosków dotyczących stosunku ND do Rosji:

1) Odejście od mesjanistycznego myślenia o Rosji, traktowanie jej, w sensie polityki zagranicznej, jako takiego samego państwa, jak inne. Swoista „sakralizacja" polityki rosyjskiej przez piłsudczyków i niepodległościowców - uniemożliwiała racjonalne działania i prawie zawsze wiodła ku klęsce.

2) Nie postrzeganie Rosji jako „odwiecznego" wroga, lecz upatrywanie w niej potencjalnego partnera, a nawet sojusznika w konfrontacji z Niemcami. Aby to się stało nie należy prowokować Rosji i niejako zmuszać ją do szukania porozumienia z Niemcami.

3) Uznanie narodu rosyjskiego jako punktu odniesienia polityki polskiej. „Przeczekanie" bolszewizmu i jego stopniowy rozkład - miało otworzyć nowy rozdział w polsko-rosyjskich stosunkach.

4) Niegranie „kartą ukraińską" - traktowanie Rosji jako głównego (a nawet jedynego) partnera na Wschodzie. Z tym wiąże się negatywna ocena podsycania antyrosyjskich separatyzmów.

5) Unikanie wykorzystywania Polski do „osaczania” Rosji, budowy „kordonu sanitarnego" w interesie Zachodu czy Niemiec.

 

Przyznajmy, że polska polityka wobec Rosji po roku 1989 jest całkowitym zaprzeczeniem tych zasad. Mamy do czynienia z czymś nawet gorszym niż w okresie rządów sanacyjnych, które - mimo swojego rodowodu - kierowały się jednak swego rodzaju pragmatyzmem, a na pewno nie były skłonne do działania przeciwko Rosji w interesie Zachodu. To smutna konstatacja, ale niestety prawdziwa.