Ruch klasowy i destrukcyjny, czy ruch narodowo-państwowy?
Napisane przez Maciej Motas„Stosunek do organizacji państwowej jest w szeregach, wychowywanych przez Stronnictwo Narodowe, szczególnie niezdrowy i anachroniczny. Podobnie jak partie przedwojenne w liberalnym ustroju XIX wieku, stawia się ono pomiędzy obywatela i państwo, lecz nie jako harmonizujący łącznik i czynnik spajający. Przeciwne, partia zagradza drogę do państwa, chce z niem konkurować i wynieść się na pierwsze miejsce, stawia zasadę, że trzeba być jej przede wszystkim wiernym.
SN operuje tu niezbyt sumiennym chwytem, który ma tę moralność partyjną uświęcić. Identyfikuje siebie z Narodem, a potem broni absurdalnego przeciwstawienia Narodu Państwu i wywyższenia go ponad Państwo. Naprawdę zaś mamy w tej żonglerce pojęć do czynienia nawet nie z talmudyczną finezją, lecz z przeciwstawieniem partii (wszelkie podkreślenia i pisownia zostały zachowane - przyp. M.M.) państwu i wywyższeniem partii ponad państwo.
(...)
Operując przeto analogiami ściśle i sumiennie - jeśli kto już posiada taką metodę - należałoby i taką drogą dojść do wniosku, że zadanie, które się obecnie otwiera dla polskiego ruchu narodowego, to podtrzymać nowoczesną konstrukcję państwową i uzupełnić ją na odcinku społecznym. Polityka SN nie wysuwa jednak tych logicznych wniosków i wręcz przeciwnie marzy o ‹‹rewolucji narodowej›› podobnie, jak w latach przed 1926. Tylko, gdy wtedy nastroje te wyzyskał i ideę zrealizował Piłsudski na czele swego wojskowego obozu niepodległościowego, to kto dziś mógłby pretendować do realizacji tych samych marzeń SN? Chyba tylko ruch klasowy i destrukcyjny.
SN łudzi się, że mogłoby tego niepotrzebnego, bo już naprawdę zrealizowanego i niepożytecznego, a nawet groźnego dla całości państwa dzieła, samo dokonać. Jesteśmy w roku 1936, kilkanaście, nie kilka lat po wojnie i niema już do dyspozycji żywiołu kombatanckiego, zdolnego do realizacji przewrotu konstruktywnego w imię haseł narodowych.
Dziś rozpęd ten przeciw państwu wykrzesać można tylko z instynktów negatywnych, klasowych, materialistycznych i rozbijających. Malkontenctwo wieczne narzekającej inteligencji kryje w sobie z reguły indolencję i niezdolność do czynu, patriotyzm młodzieży nie da się - wykazało to doświadczenie lat - przekuć na kapitał poważnej akcji rewolucyjnej. Zatruty myt Wielkiej Polski, przeciwstawiony rzeczywistości państwowej, nie zapuszcza głębszych korzeni i pomimo pozorów, nie rodzi prawdziwego heroizmu. Na to młodzież okazuje się zbyt zdrowa i odporna; podlegają mobilizacji w imię tych haseł żywioły coraz mniejszego ciężaru gatunkowego, wszystko co lepsze odchodzi albo załamuje się.
SN pisząc o swoich manifestacjach i rozruchach, które sobie przypisuje, wyliczając stu zabitych w ciągu lat kilku i reklamując w ten sposób rozwój wartości bojowej swego ruchu, ulega złudzeniu. To są tylko skutki nastrojów rozprzężenia, które w konkurencji ze stronnictwami klasowymi wyzyskuje ono w kraju, będąc w opozycji, ale których nigdy samo nie przemieni na pozytywny kapitał polityczny.
Ci zabici, to nie są bohaterowie polskiego ruchu narodowego, tylko ofiary demagogii, nędzy albo słabości władz. Bohaterami walki z polską organizacją państwową mogą być tylko świadomi wrogowie Polski. Kto dąży do osłabienia młodych zrębów tej organizacji, oraz jej kodeksu, zawartego w Konstytucji Kwietniowej, dla nich w gruncie rzeczy pracuje.
Polski ruch państwowy, narodowym czy nacjonalizm polski, (jaki kto termin woli) nie może być w bieżącym okresie historycznym rewolucyjny w stosunku do organizacji państwowej, bo szedłby przeciw oczywistym interesom Polski, bo przybierając taki charakter musi się rozkładać i wyrodnieć, tak jak się to dzieje z ruchem SN. Siły żywotnej nabierze, tylko stając do służby celów, które narzuca dzisiejsza rzeczywistość polska, tylko z jej śmiałego rozpoznania wyprowadzając wnioski, zrywając ze złymi tradycjami, łamiąc anachronizmy.
Nowoczesny ruch narodowy otworzyć sobie musi nowe źródła siły i twórczości, uporządkować swoją myśl i odnaleźć siebie na nowo w odbudowanym państwie. Odnaleźć siebie wśród żywotnych kół i warstw społecznych, wśród elementów młodych i niezapisanych, albo bez względu na genealogię ideową w minionym okresie historycznym. Ze świeżych źródeł, poprzez zbutwiałe tamy i przegrody popłynąć musi nowa, bystra fala. Tylko wtedy ruch ten odegra ową wielką rolę, do której jest powołany i której Polska potrzebuje.”
Zdzisław Stahl
Komentarz do tekstu:
W toczącej się dyskusji na temat przyszłości formacji odwołujących się do spuścizny obozu narodowego, jednym z kluczowych zagadnień jest stosunek do współczesnej rzeczywistości społeczno-politycznej w Polsce. Jej najważniejszym elementem są opinie i oceny formułowane w odniesieniu do obecnie istniejącego państwa polskiego i jego władz. Można dostrzec w tym pewną analogię z sytuacją, w jakiej znalazł się obóz narodowy w Polsce na początku lat 30. ubiegłego wieku.
Polska od maja 1926 roku rządzona była przez obóz Józefa Piłsudskiego, będący naczelnym antagonistą politycznym Narodowej Demokracji. Pomimo początkowej nieufności i niechęci, po paru latach rządów sanacji znalazły się w łonie ruchu narodowego środowiska, które uznały, że rządząca sanacja realizuje niektóre spośród postulatów obozu wszechpolskiego. Na tej podstawie podjęły one współpracę z sanacją, przede wszystkim na gruncie reformy ustrojowej państwa. Jednym z liderów grupy, która w ramach Związku Młodych Narodowców, a następnie Ruchu Narodowo-Państwowego, podjęła współpracę z sanacją był pochodzący ze Lwowa Zdzisław Stahl (1901-1987). Należał on do organizatorów Młodzieży Wszechpolskiej, współtworząc w początkach jej działalności ciała statutowe stowarzyszenia. W 1925 r. Stahl został członkiem Ligi Narodowej. W okresie późniejszym był m.in. przewodniczącym Ruchu Młodych OWP, a w latach 1930-1934 z ramienia SN zasiadał w Sejmie. Był jednym z liderów rozłamowego ZMN i RNP. W latach 1938-1939 był posłem na Sejm z ramienia Obozu Zjednoczenia Narodowego. Pełnił wówczas także funkcję zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”. Po wkroczeniu Armii Czerwonej został aresztowany i wywieziony na Syberię. Po podpisaniu układu Sikorski-Majski zwolniony, wstąpił do armii gen. Władysława Andersa. Po 1945 r. pozostał na emigracji, był m.in wykładowcą na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie. Odsunął się wówczas od obozu narodowego. Jak pisał w artykule wspomnieniowym jego przyjaciel Tadeusz Piszczkowski: ,,Po wojnie do Stronnictwa Narodowego nie chciał wracać. Ostentacyjnie występował jako ‹‹piłsudczyk›› (...) Najlepiej czuł się w towarzystwie generałów, (nie mówiąc o generale Andersie, który mu zastąpił Dmowskiego) ” . W znacznym stopniu przyczynił się do popularyzacji wiedzy o Katyniu (jego zasługą było m.in. wydanie pracy „Zbrodnia Katyńska w świetle dokumentów” z przedmową Władysława Andersa). W publicystyce z drugiej połowy lat 30. Stahl opisywał nierzadko zagadnienia związane z taktyką i ideologią swojego dawnego obozu politycznego, zarzucając Stronnictwu Narodowemu politykę antypaństwową, której jedynym efektem była, jego zdaniem, anarchizacja stosunków polityczno-społecznych w kraju. Szereg spostrzeżeń i uwag poczynił on m.in. w wydanej nakładem Organizacji Myśli Politycznej pracy zatytułowanej „Polityka Polska po śmierci Piłsudskiego” (Lwów - Warszawa 1936).
Prezentowane poniżej fragmenty pracy Stahla, pomimo zupełnie odmiennych realiów, których dotyczą, warto potraktować jako głos w toczonej obecnie dyskusji nad przyszłością środowisk narodowych w Polsce, z ich stosunkiem do III RP na czele. Także bowiem i dziś stosunek do państwa i władz stanowi w dużej mierze linię podziału w łonie środowisk neoendeckich. Dostrzegalne są dwa stanowiska, z których jedno na pierwszy plan wysuwa podkreślanie wartości istnienia własnego państwa, połączone z wybiórczym poparciem dla niektórych posunięć obecnego rządu (linię taką prezentuje m.in. środowisko Romana Giertycha oraz dwutygodnik „Myśl Polska”, a także środowiska konserwatywne skupione wokół portalu konserwatyzm.pl), eksponując przy tym zachowawcze elementy narodowodemokratycznej spuścizny, drugie zaś zdaje się kontestować obecne władze, a pośrednio i państwo, uznając je za represyjne w stosunku do części własnego społeczeństwa (środowiska skupione m.in. wokół Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, kwartalnik „Polityka Narodowa”), deklarując potrzebę ich zmiany, chociażby na drodze „narodowej rewolucji”.